Do Świąt jeszcze daleko, ale ja mogę jeść śledzie codziennie.
Najłatwiejsze do przygotowania są śledzie w oleju z cebulką (klik)
Dzisiejsze z majerankiem i czosnkiem muszą swoje odstać.
Jakieś cztery dni a nawet tydzień.
Najlepiej je schować głęboko przed wszystkimi domownikami.
U mnie stały cztery dni... i po błaganiach że już na pewno są dobre...uległam.
Przy kolejnym razie może postoją dłużej?
Składniki:
- około 6 płatów śledzi ala matijas (najlepsze są grube i mięsiste)
- 3 szt. cebuli
- 3 ząbki czosnku
- 1-2 łyżki majeranku
- 2 liście laurowe
- łyżka ziaren jałowca
- 5 ziaren ziela angielskiego
- sok z jednej cytryny
- 2 łyżki octu winnego
- olej rzepakowy tłoczony na zimno (tyle ,żeby przykryć śledzie)
- czarny pieprz cytrynowy
- czarny pieprz czosnkowy
Warto pamiętać o dokładnym moczeniu śledzi, w celu usunięcia soli.
Tak też zrobiłam, odlewając co jakiś czas wodę i zalewając je ponownie.
Wysuszyłam płaty śledziowe i odsączyłam z nich nadmiar wody.
Użyłam do tego papierowych ręczników.
Pokroiłam je na kawałki.
Przełożyłam do miseczki.
Dodałam listki laurowe, ziarna jałowca i ziela angielskiego.
Czosnek obrałam i drobno posiekałam.
Wlałam wyciśnięty sok z cytryny i ocet winny.
Wsypałam majeranek, pieprz czosnkowy i cytrynowy.
Wszystko wymieszałam.
Pokroiłam drobno cebulę.
Najlepiej przełożyć je do słoika, który można zakręcić.
Układałam śledzie ścisło, przesypując cebulką.
Zalałam je oliwą i odstawiłam do lodówki.
Polecam! Smacznego!